Strony

sobota, 22 listopada 2014

Pamiętnik Jeffa The Killera #3

25.12.2012

Obudziłem się w tym samym, nie wygodnym miejscu, co wczoraj mi się przysnęło. Ah, a do tego Jane mnie olała, zostawiła tu, tak po prostu. Cóż, ruszę dupę, wstanę. Strasznie się czuję, jakby coś mnie przejechało, a potem coś ciężkiego zmiażdżyło, mój biedny, obolały kręgosłup. Przyrzekam, że ją zabiję z zimną krwią, tak jak ona mnie tu beztrosko zostawiła. Ghh. Jest strasznie zimno, a do tego nic nie widać, bo... ciemność, do której jednak można się przyzwyczaić. Na niebie jedynie pojedyncze, migoczące gwiazdy. Jest coś koło 2, może 3. Gdyby tylko Slenduś zafundował mi już telefon to bym do niego zadzwonił, chociaż... pewnie mało go obchodzi, co by się ze mną stało. Więc tak zwana warta, tak? Moja, nieszczęsna kolej. Ruszam ku drzewom, zagłębiając się w ciemny las. Najbardziej jestem zadziwiony tym, że mamy grudzień, prawie już styczeń, a śniegu brak. Jest zimniej niż w piwnicy u L.Jacka. Lepiej dla mnie, nie lubię śniegu. Tego nastroju w domu, zapachu pierniczków, świąt. Przerażające. Tylko prezenty są do zniesienia. Wujek pewnie kupi najtańsze jakie tylko uda mu się znaleźć, on nawet rózgę kupi w cenie. Pamiętam, jak kiedyś lepiłem straszne rzeczy ze śniegu. Cholera. Zaczyna padać, no to żem wykrakał, tylko tego mi brakowało. Gdy tak patrzę, jak ten biały, drobny puch spada, zaczynałem bardziej marznąć. W tej chwili ukazały mi się przed nosem kosmyki bielszych niż śnieg włosów. Mimo że uderzyła mnie nimi po pysku, jestem oczarowany, jak bardzo może być biała biel (czy to ma sens?). Z oddali usłyszałem policję, tu, w lesie? Krzyczeli, żeby "Projekt K-001" się nie ruszał, a sami oni stali na mniej więcej 8 metrów od nas. Stała ona do mnie tyłem, świeciła na nią jedynie jakaś lampa, która chyba miała ją oślepić. Dziewczyna zasłaniała mi ich, nie mogę opisać jak wyglądają, ponieważ to światło mi to uniemożliwiało, a gdy się wychyliłem... zobaczyli dopiero, że jestem tam ja. Biało włosa stała na pieńku, dlatego mnie nie zauważyli. Ich reakcja była dla mnie nie zrozumiała, najpierw krzyczeli coś, żebym uciekał, a potem, że "O, nie, to ten morderca!", aha. Szybki zapłon, gratuluję. Wtedy usłyszałem jak dziewczyna zaczynała coś do mnie mówić.
-Odsuń się. - Stanowczym i słodkim głosem, Jeeesu, takim uroczym wręcz. Z góry jedynie białe płatki śniegu i to światło.
Stałem w bezruchu aż dziewczyna odwróciła się do mnie twarzą. Ona była... Blada, oczy miała duże, koloru szarego, delikatne blado-czerwone usta, była szczupła, niska, wyglądała jak lalka, nie jak barbie... A jak typowo urocza lalka dollfie, ale bardziej człowiecza, realistyczna, wyglądała bajecznie, tylko miała ranę na czole, nie wiem dlaczego, ale to jej dodawało uroku, ta krew. Usłyszałem jakiś strzał, a krwi pojawiło się więcej. Na mojej twarzy pojawiła się również czerwień, a jej ramie było przedziurawione.
-Potwory! - zacząłem krzyczeć w ich stronę, a w tym czasie dziewczyna schyliła się lekko, trzymając jedną ręką miejsce postrzału.
-Miałeś odejść! - krzyknęła, a w oddali było słychać jak ci debile mówią, żeby szykować ciężką broń. Wtedy jej oczy zaświeciły się, były całkowicie białe, oślepiające. Cały las został oświetlony. Jedyne co jeszcze zauważyłem to strumienie łez w jej oczach, jej wzrok na mnie i słowa "Znowu muszę to zrobić,...zabić", podniosła głowę. Magiczne siły, którymi zapewne sterowała odepchnęły mnie daleko gdzieś w krzaki, uderzyłem głową o drzewo, byłem jeszcze w stanie zobaczyć co się dzieje. W rowie, w którym się znajdowałem było widać całą akcje, dzięki jej oczom widziałem wszystko. Ci policjanci szykowali bazook'ę, czy coś tego typu. Zaczęli w nią celować, odpalili broń, a pocisk kierował się wprost na nią, gdy już chciałem krzyczeć, zobaczyłem, że zatrzymał się przed nią jakieś kilka centymetrów i wolno zaczynał obracać w przeciwną stronę. Pocisk przybrał szybszą prędkość niż przedtem i trafił ich. Wybuch był obiecujący, lecz w tej chwili nie za bardzo zwróciłem na to uwagę. Z dala widziałem, jak zbliżają się, wojsko, cała armia. Biała tak jakby odbiła się od ziemi i leciała w kierunku uzbrojonych ludzi, oni zaczęli w nią strzelać, lecz ona... broniła się, pociski odbijały się od niej, jakaś niewidzialna tarcza? Pojawiło się dużo krwi, a oni... byli rozcinani na pół, ich głowy zostawały odrywane, a kończyny wykrzywiane, gdy ona po prostu przechodziła koło nich...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz